Pokrętne historie nazw marek papierosów

Wedle danych WHO Światowej Organizacji Zdrowia w wyniku palenia papierosów, co roku umiera 8mln ludzi. Czyli prawie tyle, ilu jest Szwajcarów. Jeżeli więc masz na tyle słabą wolę, że byle powód może Cię zachęcić do sięgnięcia po dymek, to lepiej odpuść sobie artykuł. Jest intrygujący, ale aż tak żeby zacząć popalać, to jednak nie warto. A to dlatego, że przedstawię Ci za moment kilka niezwykle barwnych historii nadawania nazw markom papierosów i jak się przekonasz ich producenci mocno działali na wyobraźnię. I sam muszę przyznać, że zdolność do powiązania zwitka wysuszonych liści tytoniu w papierowej bibułce, po których śmierdzą oddech i paluchy ze skojarzeniami wolności, niezależności, a nawet sportu, to prawdziwy marketingowy majstersztyk.

Marlboro - czym jest ta nazwa?

Na początek marka jednych z najlepiej sprzedających się papierosów na świecie czyli Marlboro. Jednakże sama historia wymyślenia tej nazwy papierosów nie jest nawet w 1% tak ciekawa, jak historia wzrostu ich popularności. Ale po kolei. Pewnie zgodzisz się, że nazwa Marlboro wprost idealnie kojarzy się z niczym. Mogłaby być zarówno nazwą miejscowości, nazwiskiem twórcy tych papierosów czy imieniem ulubionego konia, którego grzywę w dzieciństwie czesał właściciel firmy. A tymczasem jest nazwą ulicy. Było to tak. Założyciel firmy, niejaki Phillip Morris otworzył sklep, w którym sprzedawał tytoń i skręcane papierochy. Sklepik był umieszczony na Bond Street w Londynie, stąd na razie do nazwy papierosów Marlboro daleko. Gdy jednak Pan Morris opuścił ziemski padół, jego biznes przejęli krewni. I wtedy interes zaczął się kręcić. Trzeba było otworzyć więc pierwszą fabrykę i ta stanęła przy ulicy… Great Marlborough Street. Do tego momentu szału nie ma, prawda?

Pierwszy sklep marki Marlboro mieszczący się w Londynie na Bond Street. Fot https://csts.ua.edu/btba/history/pm-co/

Fenomen popularności Marlboro

Okej, historia jakich wiele, przejdźmy więc do ciekawszej części, czyli jak to się stało, że Marlboro stało się papierosami wręcz kultowymi, a firma Phillip Morris mogła sobie pozwolić by w latach 1996-2007 przeznaczyć na promocję na bolidach Formuły 1 bagatela 859,7 mln dolarów? A było to tak. Początkowo papierosy Marlboro przeznaczone były dla kobiet. Na dowód tego ta ich część bliższa ust (jakąkolwiek nosi fachowo nazwę) była czerwona, aby maskować ślady od szminki. Wówczas uznawano je za stosunkowo lekkie jeśli chodzi o moc, zresztą wyposażono je w filtr. Umówmy się więc, że twardzi, amerykańscy rednecy żujący żwir nigdy by po nie nie sięgnęli. Aż do momentu gdy w czasopiśmie Readers Digest pojawił się artykuł, nomem omen łączący kopcenie szlugów ze wzrostem zachorowań na raka płuc. I mimo że powinien on być gwoździem do trumny papierosowego biznesu, to stało się odwrotnie.

Mistrzowski marketing Marlboro

Mianowicie specjaliści od promocji w Marlboro rozegrali to po mistrzowsku. Zaczęli promować informacje, że papierosy z filtrem szkodzą mniej. Wkrótce potem palacze zaczęli uważać, że w sumie to papierosy z filtrem muszą być mniej niebezpieczne. I to wydatnie przełożyło się na wzrost popytu. A że niedługo później marketingowcy dołożyli do pieca i wypuścili reklamy z tzw. „Marlboro Manem”, czyli kowbojem raczącym się tytoniem na tle prerii i amerykańskich bezdroży, to każdy samiec człowieka chciał poczuć to samo. Wolność. Siłę. Męstwo. I smak Marlboro w ustach.

Marlboro Man - sukces popularności nazwy papierosów Marlboro
Marlboro Man - symbol wzrostu popularności marki Marlboro. Fot. National Museum of American History Smithsonian Institution by Flickr

Nazwy papierosów - dlaczego Camel?

Marketingowcy wiedzą również, że konsumenci często wybierają produkty oczami i pośród wszystkich paczek papierosów, dla wielu tymi, które wyróżniają się najmocniej są Camele. I tu pojawia się proste pytanie – dlaczego wielbłąd? Co ma wspólnego wielbłąd z papierosami? Już tłumaczę. Na początku XX wieku palacze kupowali sam tytoń i samodzielnie je sobie skręcali. Wówczas niejaki Richard Joshua Reynolds wymyślił coś, co pewnie można traktować za odkrycie równie istotne dla ludzkości co koło, pismo, proch czy klamki do drzwi, a mianowicie paczki na papierosy. I to na nich umieścił wielbłąda, bo Camele bazowały na tytoniu tureckim, a wówczas bardzo popularny był tytoń egipski, więc wielbłąd na tle pustyni i piramid kojarzył się idealnie. I taka strategia zażarła. Odpowiednio manipulując ceną Reynolds w pierwszym roku sprzedał 425 milionów paczek Cameli.

historia nazwy papierosów Lucky Strike?

Za nami Marlboro i Camele, ale ich historie to nic w porównaniu do prawdziwego rarytasu jeśli chodzi o nazwy papierosów. Mowa tu o Lucky Strike czyli w wolnym tłumaczeniu o “szczęśliwym strzale” czy może bardziej “szczęśliwym trafie”. Ale zanim konkret, wpierw trochę anegdotek, bo te są warte uwagi. Pierwsza z pogłosek głosiła, że producenci Lucky Strike wrzucają co jakiś czas do paczki jednego takiego z marihuaną. Ba! Do uszu opinii publicznej dotarły nawet konkretne szacunki – miał to być jeden taki papieroch na 1000 opakowań. Historia oczywiście była jednak wyssana z palca. 

Druga teoria wcale nie była gorsza. Ponoć podczas wojny w Wietnamie amerykańscy żołnierze zrzucali na pozycje Wietnamczyków zapasy papierosów (i gdy Ci później znaleźli paczkę, to mieli mieć ten swój szczęśliwy traf). Zamysł w tym miał tkwić taki, że gdy następnie popalali je w nocy w swoich kryjówkach, to jednocześnie zdradzali swoje pozycje stając się łatwym celem dla Amerykanów. Ale to też bujda na resorach, bo nazwę Lucky Strike wymyślono jakieś 80 lat przed wojną w Wietnamie. Jak więc było naprawdę?

Cała prawda o nazwie Lucky Strike

Mianowicie gdy na rynek weszły Lucky Strike to w Ameryce panowała gorączka złota. Tysiące poszukiwaczy szczęścia ruszyło by odkryć własną żyłę złota i zanurzyć się w luksusie. W rzeczywistości szczęście uśmiechnęło się do nielicznych, ale na kanwie tych wydarzeń producenci postanowili zbudować historię swoich papierosów. Jak i we wcześniejszych przykładach i tu działano na wyobraźnię. Gorączka Złota to czas, gdy jak mało kiedy miał szansę spełniać się amerykański sen. Ochoczo głoszono, że każdy, bez względu na pochodzenie, wykształcenie czy urodzenie może z dnia na dzień stać się kimś. Czy i Wy teraz także oczami myśli widzicie jak odważny amerykański traper unosi w geście triumfu ciężką bryłę złota trzymając niedbale w ustach tlącą się końcówkę tytoniowego skręta?

Fenomen papierosów Popularnych

Na koniec przejdźmy na nasz rodzimy rynek papierosowy, bo tutaj czai się istny król nazw. Jeżeli mieliście kiedyś do czynienia z papierosami i nie urodziliście się w XXI wieku, to możecie kojarzyć takie jedne, które zawsze dało się łatwo rozpoznać gdy ktoś je palił niedaleko nas. Były to papierosy Popularne. Taka nazwa. Jeśli kogoś nie dusi dziś w płucach gdy przechodzi zimą koło ogródków działkowych, to pewnie dlatego że palił kiedyś właśnie Popularne. Ale co ciekawe one wcześniej miały inną nazwę i była to… papierosy Sport! Tak jest! Były to najtańsze, sprzedawane nawet na sztuki, wyjątkowo śmierdzące papierosy, które królowały w czasach PRLu. I to ich nazwa została zmieniona właśnie na Popularne, ze względu na to, że nawet wtedy zdano sobie w końcu sprawę, że co jak co, ale skojarzenia papierosów i sportu są tak trafne, jak gdyby dziś pół litrową butelkę gorzałki nazwać ot choćby Rajdową.

papierosy popularne
Historia papierosów czasów PRLu w Polsce to przede wszystkim Popularne. Fot: Rzuwig, CC BY-SA 3.0, by Wikimedia Commons.

Tak jak historię nadawania nazw papierosom mają w sobie to coś, to jednocześnie to coś, co zawierają w sobie papierosy powinno być wystarczającym powodem żeby ich nie palić. Jeżeli więc nie musisz, a przecież nie musisz, to lepiej weź je sobie podaruj. Szkoda zdrowia. I to tyle w temacie.

Dotarcie przez Ciebie na sam spód tekstu, to dobry znak dla mnie, że udało mi się zaciekawić Twoją uwagę. Jeśli masz chęć, to będzie dla mnie niezwykłą przyjemnością, jeśli zaserwujesz mi wirtualną kawę. Z góry dzięki!

Postaw mi kawę na buycoffee.to