Od czego pochodzą nazwy słowackich szczytów w Tatrach?

Nazwy słowackich szczytów kryją w sobie tak ciekawe historie, że samemu trudno byłoby się ich domyślić. A każda nazwa, to osobna historia. Wspaniałą musi być rola człowieka podczas nadawania im nazw. Poprzez odpowiedni dobór słów, które już na zawsze będą związane z potężnymi masywami, człowiek w pewien sposób zostawia swój trwały ślad na mapie krajobrazu.  Bliskość brzmienia naszego języka do słowackiego sprawia, że czasem wydaje nam się, że potrafimy rozwikłać co niektóre nazwy słowackich szczytów. No właśnie w tym tkwi sęk, bo czasem to nam się tylko wydaje.

Durny Szczyt, czyli szczyt dumny

Jeśli chodzi o nazwy słowackich szczytów, to wędrówkę po słowniku etymologicznym nie sposób zacząć inaczej niż od Durnego Szczytu. Tenże jest czwartym najwyższym szczytem Tatr i pierwszym w kategorii “moja słowacka nazwa ma się do polskiej jak szpadel do kapelusza”. Próby rozwikłania zagadki pochodzenia nazwy Durnego Szczytu krążą zapewne gdzieś koło koncepcji związanych z ograniczoną inteligencją. Wszak durny to wedle polskiego słownika pozbawiony rozsądku (oględnie pisząc). A tymczasem słowacka nazwa niesie wyjaśnienie zgoła odmienne. Durny Szczyt Słowacy nazywają Pyšným štítem, ale nie ze względu na walory smakowe, a dlatego, że Pyšný dla Słowaków znaczy dumny. Pyszne są za to widoki, gdy się go podziwia. Wejście na Durny Szczyt do najprostszych nie należy i możliwe jest to jedynie z licencjonowanym przewodnikiem, gdyż na szczyt nie prowadzą żadne oznaczone szlaki.

Durny Szczyt, zdjęcie: Adam Opioła, CC BY-SA 4.0
Durny Szczyt. Fot: Adam Opioła, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons

Szatan, który czai się w Tatrach

Na kolejny szczyt, którym się zajmiemy również możemy się wybrać wyłącznie w towarzystwie przewodnika wysokogórskiego. Ale kto wie, może powinniśmy również rozważyć angaż kapłana, bo mowa będzie o Szatanie. Ba! Cała okolica Szatana to rejon rodem z piekielnych otchłani, gdyż znajdziemy tam i Piekielnikową Turnię i Czarci Róg i Diablowinę i Szatanią Przełęcz. Toteż dwa razy powinien zastanowić się ten, kto ma zamiar zapuścić się w tamte rejony z nieczystym sumieniem.

Tymczasem sama nazwa Szatana nosi już bardzo dawny rodowód, bo sięgający aż 1751r. i który to opiera się na legendach jakoby w noc świętojańską na ten właśnie szczyt zlatywały się diabły. Mało tego, w Szatańskim Żlebie, bo gdzieżby inaczej, Szatan ukrywa skarby, a na głowy ich poszukiwaczy strąca kamienie. Motyw z kamieniami nie jest jednak całkowicie wyssany z palca. Wybierający się na Szatana niejednokrotnie bowiem wspominają, że jednym z niebezpieczeństw podczas zdobywania turni są właśnie spadające odłamki skał. Wypada więc zapytać czy to może być przypadek?

Gerlach - Król Tatr i zmieniania nazwy

A co z najwyższym szczytem Tatr czyli z Gerlachem? Nazwę otrzymał on na cześć niejakiego komesa Gerlacha von Georgenberga, który wsławił się założenie wielu wsi w rejonie. Dawniej komesem nazywano urzędnika). I gdybyśmy tu zakończyli, to trzeba by przyznać, że szału pochodzenie tej nazwy nie robi. Ciekawsze jest jednak to, że wraz z biegiem czasu nazwa Gerlacha wielokrotnie ulegała zmianie. Choć zaczęło się niepozornie, bo od 1326 r. do aż 1896 wytrwał Gerlach w jednej nazwie, to potem już ruszyło z kopyta. Najpierw na pamiątkę 1000-lecia Państwa Węgierskiego Gerlach stał się Szczytem Franciszka Józefa, czyli cesarza Austrii i króla Węgier.

Po I wojnie (1919-1923) wrócono jednak do Gerlacha, ale tylko na 4 lata, bo w 1923 r. postanowiono upamiętnić pomoc czeskich i słowackich legionistów przy powstaniu państwa czechosłowackiego i Gerlach stał się tym razem Szczytem Legionistów. Nazwa ta nie chwyciła za serca tak mocno jak miała, więc wrócono do Gerlacha. Niedługo potem nadeszła jednak II Wojna Światowa, toteż nadszedł czas na zmiany. Gerlacha w następstwie przemianowano na Słowacki Szczyt, by potem wraz z końcem wojny oczywiście do Gerlacha powrócić. Czy to koniec zmian? Ależ gdzieżby! W 1949 r. Gerlach stał się Szczytem Stalina. Co ciekawe w nazwie tej przeżył nawet samego dyktatora, bo ta obowiązywała do 1959r. i wtedy właśnie po raz ostatni wrócono do nazwy Gerlach. Jak więc pokazuje historia Gerlachowi najlepiej jest być Gerlachem.

Krzyż na Gerlachu. Fot: Roofofeurope, CC BY NC ND 2.0

Krywań - święta góra Słowaków

W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć Krywania, czyli świętej góry Słowaków, na szczycie którego znajduje się krzyż. Krzyż ten, a z nim kawałek samego Krywania znajdziemy na fladze słowackiej, co tylko dowodzi, że dla naszych południowych sąsiadów Krywań jest szczytem szczególnym. Krywań swoją nazwą przywołuje zapewne skojarzenia związane z krzywością. Nie ma w tym niespodzianki, wszak patrząc na niego z oddali odnosimy wrażenie jakoby się przechylał. Niech jednak nie odbiera mu to majestatu! Zresztą, niemal do końca XVIII wieku uważano go za najwyższy szczyt całych Tatr. Wtedy możliwości pomiarowe ludzkości nie były zbyt rozwinięte, więc po prostu zebrał się jeden mądry z drugim, popatrzyli na Krywań, rozejrzeli się dookoła i stwierdzili, że „Krywań to największy jest”.

Szczyt ten ponoć jako pierwsi w historii zdobyli górnicy wydobywający złoto, ale nie jest tak że chcę przedstawić Krywań w lepszym świetle zręcznym odwołaniem się do zawodu owych śmiałków. Po prostu w przeszłości w jego okolicy prężnie działały kopalnie tego cennego kruszcu. Złoża nie były jednak na tyle zasobne, by zdobycze rekompensowały ponoszone koszty. W związku z tym pomysł zarzucono pozostawiając po sobie pozostałości kopalni, na które można się natknąć wędrując niebieskim szlakiem na szczyt.

Żabi Koń - lepszej nazwy szczytu już nie będzie

Przeglądając mapę Tatr naszą uwagę może zwrócić to, że wiele nazw zarówno szczytów, jak i dolin, jak i stawów ma rodowód zwierzęcy. I nie ma tu znaczenia czy mowa o polskiej czy słowackiej stronie. Wymienić należy chociażby Kozi Wierch, Żabią Dolinę, Wołowiec czy Jarząbczy Wierch. Ale między nimi jest jeden szczyt, o nazwie tak wspaniałej, że etymolodzy na samo jego wspomnienie poczynają klaskać uszami. Mowa oczywiście o Żabim Koniu. Tenże mokry sen wszystkich wspinaczy znajduje się na granicy polsko-słowackiej i nie prowadzi na niego inny szlak niż taternicki. Jednakże to pochodzenie jego nazwy jest istnym majstersztykiem.

Mianowicie za jego nadaniem stoi trzech piechurów, którzy w 1905 r. schodząc z Rysów, dostrzegli w płaskiej kopule tego szczytu kształty przypominające im konia. Długo i ja próbowałem w Żabim Koniu konia dostrzec, ale wywiesiłem białą flagę. Konia tam nie widzę, doceniam zatem substancje, które wyostrzyły zmysły owym trzem ojcom tej nazwy. Żabich kształtów szukać nie trzeba, bo ten człon pochodzi od nieodległych Żabich Stawów Mięguszowieckich. I tak, tu warto nadmienić, że o dziwo w Tatrach występują żaby, chociażby takie jak kumak górski, ropucha szara czy żaba trawna.

Kumak Górski (łac. Bombina variegata). Fot: ImreKiss, CC BY 3.0, Wikimedia Commons

Nazwy słowackich szczytów kryją w sobie coś romantycznego

Proces nadawania nazw gór ma czasem szczyptę naukowego podejścia, częściej jest jednak swego rodzaju romantycznym aktem, który ożywia wyobraźnię i pozwala nam odkrywać historie czy legendy związane z tymi miejscami. A czasem jest skojarzeniem autora iście indywidualnym.

Daleki jednak jestem od tego, by uznać wędrówkę po słowniku etymologicznym za ciekawszą od marszruty po górach. Muszę jednak przyznać, że Tatry wzbudzają mój zachwyt nie tylko ze względu na swoje majestatyczne szczyty, ale także poprzez misternie splecione historie ukryte za nazwami górskich wierzchołków. I myślę, że zgodzisz się ze mną, że ubogacenie sobie górskiej wędrówki po Tatrach przez zanurzenie się w historie nadawania każdej pojedynczej nazwy słowackich szczytów sprawi, że wędrówka stanie się jeszcze przyjemniejsza.

Dotarcie przez Ciebie na sam spód tekstu, to dobry znak dla mnie, że udało mi się zaciekawić Twoją uwagę. Jeśli masz chęć, to będzie dla mnie niezwykłą przyjemnością, jeśli zaserwujesz mi wirtualną kawę. Z góry dzięki!

Postaw mi kawę na buycoffee.to