Od czego pochodzą nazwy miejscowości nad Bałtykiem?

Kiedy odpoczywamy w polskich kurortach nad Bałtykiem, wdychając jod, zajadając się solidnie zapanierowanym dorszem czy skrupulatnie podsypując piaskiem parawan raczej nieczęsto głowę nam zajmują myśli na temat tego, od czego pochodzą nazwy miejscowości nad Bałtykiem. Bo czy rozważacie czasem czy nazwa Świnoujście ma coś wspólnego ze świniami? Albo czy przy nadawaniu nazwy Helowi palce maczał sam diabeł? Tudzież czym do diaska jest Jurata? Jeśli odpowiedź za każdym razem brzmi nie, to świetnie że trafiliście na ten artykuł, bo niekiedy wyjaśnienia wprost proszą się o poznanie.

Świnoujście, a kwestia świń

Jeśli chodzi o nazwy miejscowości nad Bałtykiem to nie sposób zacząć inaczej niż od nazwy, która wprost prosi się o uwagę. Czyli od Świnoujścia. Pytanie, które garnie się na usta, to oczywiście czy świnia ma udział w powstaniu tej nazwy? Nooooo nie do końca, ale ujmijmy to tak: jest zaangażowana. Wiadomo powszechnie że nazwa perły wyspy Wolin brzmi Świnoujście, a nie Świnioujście, więc nie jest tak, że nazwę nadano miastu na pamiątkę tego, że jakaś świnia uszła tam kiedyś z życiem. Jednocześnie kto był w Świnoujściu ten wie, że to tam do morza uchodzi za to Świna – rzeka. A sama Świna jest rzeką tak osobliwą, że czasem uznawana jest nie za rzekę, a cieśninę, w zależności od interpretatora. Gdyby jednak uznać Świnę za rzekę, to liczyłaby sobie solidne 16km, więc umówmy się, że każdy mógłby pokonać ją kajakiem od jej rzekomego źródła aż do ujścia. I to w niecały dzień.

Satelitarne zdjęcie rzeki Świny w pełni udowadnia, że ledwie 16km długości, które można pokonać jednego dnia kajakiem, warte jest grzechu. Fot: NASA - https://zulu.ssc.nasa.gov/mrsid/. Wikimedia Commons

Świna - rzeka czy cieśnina?

A czy zatem sama Świna ma coś wspólnego z popularnymi zwierzętami hodowlanymi? Owszem. Choć jest kilka spojrzeń na pochodzenie nazwy Świna, to najpowszechniejsze mówi, że nazwa Świny pochodzi od niemieckiego Swine co tłumaczy się na Wieprz. A co ciekawe, mam już w Polsce rzekę Wieprz, ale ta znajduje się na południowym-wschodzie Polski czyli dokładnie na drugim krańcu naszego pięknego kraju.

Hel - nazwa z piekła rodem?

A skoro już jesteśmy przy krańcach, to oczywiście musi się tu pojawić Hel. Rodzi się pytanie, czy Hel swą nazwę zaczerpnął od piekła? Jeśli chciałoby się odrzucić ten pomysł ot tak, bo wydaje się to banalne, to wstrzymajmy konie. Jest w tym więcej niż ziarnko prawdy. Jedna z koncepcji mówi, że Hel wziął nazwę od starogermańskiego określenia piekła Heel. Co ciekawe wedle tamtych wierzeń piekło wyobrażano sobie jako miejsce przeraźliwie zimne, a nie pełne buchającego ognia piekielnego. Taki sam zapis mierzei znajdziemy na mapach z XVII wieku. I gdyby to tłumaczyć z języka duńskiego to wyszedłby nam obcas, czyli optycznie można by się z tym zgodzić. Ale co, Polacy nie gęsi język mają, prawda? Wedle kaszubskiej mowy Hel oznacza wydmę, pustkowie, cypel. No tak cypel. A co ciekawe rodowód w tym pomyśle ma również miasto Elbląg, nazywane dawniej „Helblągiem”.

Jeśli ktoś się martwi, czy kiedyś Półwesyp Helski nie zniknie, to na razie może być spokojny, bo jak widać prędzej doczekamy się konkurencyjnego cypla. Fot: Muniorek1983, CC BY-SA 3.0, Wikimedia Commons.

Mit o Juracie

Jeśli zachwycaliście się mitami z mitologii greckiej, jakie one wymyślne i pomysłowe, to posłuchajcie czy wierzeniom Bałtów czegoś brakowało. Bo zajmiemy się teraz Juratą – miejscowością leżącą niedaleko Helu, która nazwę swą zawdzięcza bogini o takim właśnie imieniu. 

A więc Jurata – bogini Bałtyku mieszkała sobie w bursztynowym zamku na dnie, a jakże Bałtyku. Lecz razu pewnego w spokój jej panowania zamęt wprowadził niejaki Kastytis, który połakomił się na ryby i zbyt wiele ich począł wyławiać swoimi sieciami. Ruszyła więc by go ukarać, lecz zobaczywszy jego piękne oblicze, zakochała się. Lecz miłość zakochanych nie spodobała się z kolei Perkunowi (nie Perunowi – to nie ten sam bóg) – bogowi niebios, ognia i płodności. Ten przykuł Juratę do skał, a pięknego Kastytisa zabił. Bursztyn nad bałtyckimi plażami pochodzi więc wedle różnych wersji, bądź z rozbitego z wściekłością pałacu, bądź z wypłakiwanych przez Juratę łez. Pragnę zauważyć, że najgorzej na tym wyszedł Kastytis, który po prostu źle skalkulował wielkość połowu i był piękny. Jak zatem widać, jeśli chodzi o nazwy miejscowości nad Bałtykiem, to i u nas starodawne wierzenia odcisnęły swoje piętno.

Co dziwnego jest w Dziwnowie?

Bez wątpienia dziwnie potoczyły się jego losy, ale najmniej pewniej dziwią się mieszkańcy nadmorskiego Dziwnowa, czyli Dziwnowianie. A to dlatego, że im przyszło żyć w miejscu, w którym dzieją się większe cuda niż niszczenie bursztynowych pałaców. Ot choćby rzeka płynąca w drugą stronę. Tak tak, to żadna przesada. Dziwnów leży nad rzeką Dziwną, która jest jedyna w swoim rodzaju. Występuje tam bowiem zjawisko cofki, polegające na tym, że gdy zawieje mocny wiatr od morza, to masy słonej wody są wpuszczane w koryto rzeki i ona płynie w przeciwną stronę, ku źródłu. I rzekomo tylko wiosną woda płynie rzeką w kierunku morza, w trakcie pozostałych pór roku wlewa się z powrotem. Efekt jest taki, że nawet 100km od jej ujścia – w miejscowości Widuchowa, zdarza się wędkarzom złowić morskie ryby takie jak flądry czy dorsze.

Co ma wspólnego gdanisko z Gdańskiem?

Na koniec zostawiłem Gdańsk, ale tutaj zagramy trochę na odwrót. Zamiast wyjaśniać skąd nazwa tego miasta, powiemy sobie o czymś, czemu to sam Gdańsk nadał nazwę? A mianowicie chodzi o gdanisko czyli taką wysoką wieżę, będącą częścią zamku, ale wybudowaną obok, poza murami. Takich gdanisk na zamkach trochę w Polsce mamy, znajdziemy je choćby w Kwidzyniu, w Malborku, w Toruniu.

 No dobra, ale po cóż takież wieże budowano? Musiały spełniać chyba jakieś ważne funkcje co? A i owszem, gdaniska były ni mniej ni więcej, a latrynami. Mieszkańcy zamku chadzali tam, aby załatwić swoje sprawy jednocześnie wytykając swe cztery litery w stronę Gdańska. Nie żartuję, gdaniska była tak usytuowane aby człek goniący za potrzebą właśnie w stronę Gdańska kierował swoje pośladki. W ten sposób rzekomo próbowano dać wyraz zazdrości względem stolicy Trójmiasta, co prawda jest też inna teoria mówiąca, że gdanisko nazwę czerpie od pruskiego “dansk” oznaczającego „mokry”, ale nie oszukujmy się, za tę wersję odpowiadają Gdańszczanie 🙂

Jeżeli graniska uznamy za luksusowe latryny, to trzeba przyznać, że gdanisko w Kwidzynie powinno być najbardziej wyjątkową toaletą świata. Fot: Laura962, CC BY-SA 3.0 PL, Wikimedia Commons.

Od czego pochodzi nazwa Bałtyk?

Jeśli chodzi o nazwy miejscowości nad Bałtykiem, to pod naszą lupę trafiło ledwie kilka przykładów. A mimo tego tyle wystarczy, by stwierdzić, że kreatywności przy ich nadawaniu ówczesnym pomysłodawcom nie brakowało. A jeśli przyjrzeć się mapie, to zauważmy, że ta jest aż gęsta od takich nazw, które brzmią niezwykle osobliwie. Sianożęty. Rowy, Ustka? Aż chce się jechać nad Bałtyk. Aha, skąd nazwa Bałtyk? Starosłowiańskiego słowo „blato” miało oznaczać wielką, słoną wodę. I tyle.

Dotarcie przez Ciebie na sam spód tekstu, to dobry znak dla mnie, że udało mi się zaciekawić Twoją uwagę. Jeśli masz chęć, to będzie dla mnie niezwykłą przyjemnością, jeśli zaserwujesz mi wirtualną kawę. Z góry dzięki!

Postaw mi kawę na buycoffee.to