Morskie Oko – mało znane ciekawostki o perle Tatr

Morskie Oko jest dla Tatr z pewnością miejscem szczególnym. I szczególne są też ciekawostki o Morskim Oku. Każdego dnia ciągną do niego tłumy ludzi, by nakarmić wzrok podziwianiem tego przepięknego tatrzańskiego stawu. Morskie Oko ma jednak niestety też swoje drugie oblicze. To w którym jest przeładowane hałaśliwymi turystami siedzącymi na każdym wolnym kamieniu i moczącymi stopy w lustrze wody. I szkoda by było, by kogoś zdominowały jedynie takie skojarzenia. Iż gdyż ten największy tatrzański staw skrywa w sobie masę genialnych ciekawostek.

Morskie Oko pobiło swój własny rekord popularności

Jeśli chodzi o ciekawostki o Morskim Oku, to warto zacząć od skali jego popularności. W skrócie – jest to najczęściej odwiedzane miejsce w Tatrach. A jako że Tatry same w sobie przeżywają obecnie oblężenie (tak, oblężenie to właściwe słowo), to jeżeli ktoś szuka ukojenia w otoczeniu gór, to planując tatrzańskie wędrówki powinien sobie Morskie Oko zwyczajnie w świecie odpuścić. Według danych przekazanych przez Tatrzański Park Narodowy – jeden z dni lipca 2021 roku był rekordowym w całej historii Parku. Wtedy to jego tereny odwiedziło łącznie 769 651 turystów.

Pikanterii dodaje fakt, że pomiar został dokonany w środku tygodnia. A wiemy przecież, że to w weekendy najwięcej osób postanawia, o ironio, wypocząć w Tatrach. Ba! Pomiary oparto wyłącznie na danych ze sprzedaży biletów do Parku. Nie uwzględniły więc np. wjazdu kolejką na Kasprowy Wierch czy wejść do Dolin Lejowej i Chochołowskiej. Ja natomiast rękę dam sobie uciąć, że przez bramki przycisnęli się dodatkowo cebulaści  oszczędni Polacy, których statystyki nie objęły.

A to właśnie Morskie Oko, jest najpopularniejszym w Tatrzańskim Parku Narodowym celem wędrówek turystów. 3 sierpnia 2021 ten największych tatrzański staw odwiedziło 15 tysięcy osób, co oczywiście również jest nowym rekordem wszechczasów. Poprzedni pomiar został pobity aż o 2 tysiące. Ale co ciekawe, mimo że zawsze był to najpopularniejszy cel wędrówek po Tatrach, to warto dodać, że jeszcze w XIX wieku za tłum uznawano 200-300 osób dziennie. No to trochę się pozmieniało, prawda? Wracając jeszcze na moment do liczby niemal 770 tysięcy turystów, którzy odwiedzili tatrzańskie szlaki pamiętnego dnia lipca, żeby oddać skalę popularności, jedynie napomknę, że drugie najliczniejsze miasto w Polsce, czyli Kraków liczy sobie według danych z 2020 roku 780 tys. mieszkańców. Skala jest więc imponująca.

ciekawostki o morskim oku
Grupa turystów nad Morskim Okiem w 1931 roku. Fot: Narodowe Centrum Cyfrowe

Morskie Oko mogłoby nie należeć do Polski

Niewiele brakło, by dziś Morskie Oko nie mieściło się w całości w granicach Polski. Tak jest, moglibyśmy dzielić je ze Słowacją. By wyjaśnić ten precedens cofnijmy się do roku 1889 i przywołajmy historię pewnej licytacji. Mianowicie w XIX wieku nie traktowano obszaru Tatr jako atrakcji turystycznej w takim stopniu jak dzisiaj. Co oczywiście nie oznaczało, że nie można było na nim zarobić. Obficie porastające dolinę drzewa były kuszącą okazją, by je ściąć, przerobić na drewno i sprzedać. Przez to, że wyrąb drzew postępował z roku na rok, tereny te były coraz mocniej przetrzebiane. I właśnie znajdujące się w górach zasoby drewna były pozornym tłem dla pewnej licytacji z 1889 roku. Przystąpili do niej Jakub Goldfinger – posiadający dwie papiernie i wietrzący okazję do zarobku, Towarzystwo Ochrony Tatr chcące powstrzymać wizję zamknięcia tego fragmentu Tatr w związku z postępującym wyrębem i krakowski adwokat Józef Stanisław Retinger. Licytacja miał nad wymiar interesujący przebieg.

Historia licytacji o Morskie Oko

Jako pierwsze wycofało się Towarzystwo Ochrony Tatr. Zebrane przez nie w wyniku zbiórki fundusze dosyć szybko okazały się niewystarczające. Polska sprawa wydawała się w tym momencie beznadziejna. Rozgrywka szachowa, jaką toczyli między sobą Retiger i Goldfinger musiała wyglądać pasjonująco. Dżentelmeni co rusz przebijali się to o 1000 guldenów reńskich, to o kilka centów. Przy kwocie 460 tys. guldenów Goldfinger musiał jednak odpuścić. Triumf mógł zatem zacząć świętować Retinger. Ku zdziwieniu widzów po chwili oznajmił, że działał w imieniu Władysława Zamoyskiego, polskiego hrabiego, właściciela między innymi Kórnika (chodzi o miasto, a nie dom kur). I pewnie zastanawiasz się, do czego Zamoyskiemu było potrzebne Morskie Oko? Już wyjaśniam.

ciekawostki o morskim oku
Zamek w Kórniku na dawnej fotografii - kolejna perła w koronie Władysława Zamoyjskiego. Fot: Picryl

Mianowicie jak się okazało Zamoyski nie do końca chciał na nim zarobić, ważniejszy okazał się wymiar polityczny. W XIX wieku na Podhalu interesy coraz śmielej zaczyna robić, i tu cytat z Retingera “tłum różnorodnych Prusaków rozjeżdżających się po Zakopanem z butą junkierską, pogardzający wszystkiem, co polskie lub austryjackie, otoczonych tłuszczą najgorszego gatunku chałaciarzy”. A jako że Niemcy, bo o Niemcach tutaj mowa, wcześniej wypędzili Zamoyskiego z Wielkopolski, to najwyraźniej krew musiała mu się z tego powodu gotować w żyłach i postanowił wykupem Morskiego Oka dać im prztyczka w nos.

Morskie Oko się przeobraża

Tak, to fakt, chociaż nie ma się tutaj z czego cieszyć. Nie przeobraża się bowiem naturalnie a przez, a jakże, działalność człowieka. Coraz realniejsze stają się przewidywania naukowców, którzy twierdzą, że Morskie Oko przeistacza się w tzw. jezioro eutroficzne. Jest to taki typ, który odznacza się dużym stężeniem substancji odżywczych rozpuszczonych w wodzie. W następstwie skutkuje to silnym rozwojem życia biologicznego przy jednoczesnym spadku ilości tlenu w wodzie. Naukowcy z Uniwersytetu Warmińsko Mazurskiego przeprowadzili szeroko zakrojone badania tatrzańskich stawów. I co stwierdzili?

Przede wszystkim to, że Morskie Oko w coraz większym stopniu staje się śmietnikiem. Tak duża liczba odwiedzających przekłada się na kumulowanie się w stawie coraz większej ilości śmieci. Trafiają do niego puszki, plastikowe butelki, ale i kanapki, którymi turyści karmią pływające tam pstrągi. Kto ich tam wie, możliwe że nawet w dobrej wierze! Prawda jest taka, że kanapka pstrągowi nie służy. Pewnie troskający się turyści myślą, że skoro kanapka ze pstrągiem i rzodkiewką świetnie smakuje, to wrzucając kanapkę do Morskiego Oka wzmocnią ogniwa łańcucha pokarmowego.

Ciekawostki o Morskim Oku - jakie skrywa skarby?

Jak się okazuje pomiędzy śmieciami znajdują się również rzeczy o niemałej wartości materialnej. Mianowicie podczas sprzątania Morskiego Oka płetwonurkowie wydobyli masę śmieci, ale wśród nich znalazły się również monety, z czego niektóre z nich nawet wrośnięte w kamienie. Gdy przyjrzano się im bardziej szczegółowo okazało się, że pochodzą aż z 53 krajów świata. Jednak to nie wszystko, bo w toni można znaleźć również inne niezwykłe skarby. Wymienić tu należy chociażby wrak łodzi Syrena, którą kiedyś wożono turystów po akwenie. Słuch o tej łodzi zaginął jeszcze przed I wojną światową i odkrytą ją dopiero w 2015 roku. Ktoś mógł zakrzyknąć: „jak to możliwe że nikt przez tyle lat na nią nie trafił?”  Morskie Oko jest nie tylko jeziorem o sporych rozmiarach, ale jest również głębokie na aż 50 metrów, więc zmieściłby się tam 18 piętrowy wieżowiec.

Morskie Oko dowodem na globalne ocieplenie

Ten największy w Tatrach staw na ogół zamarza w listopadzie, a odmarza pod koniec maja (największa grubość pokrywy lodowej przypada zazwyczaj na koniec marca i wynosi około metra). Jednakże wraz z postępującym globalnym ociepleniem ilość dni, kiedy ten staw jest zamarznięty ulega skróceniu. Według pomiarów z lat 70 ubiegłego wieku jezioro to było skute lodem przez około 170 dni w roku, podczas gdy dane z początku tego wieku mówią już o 139 dniach. Zmniejszyła się również średnia grubość lodu, z 72 do 65 cm.

ciekawostki o morskim oku
Widok na Morskie Oko ze szlaku przez Świstówkę. Fotografia z prywatnego zbioru.

Znając ciekawostki o Morskim Oku, pewnie kołata się w głowie myśl, by je znowu odwiedzić. Ale potem, gdy widzimy na zdjęciach kolejki na drodze do Morskiego Oka lub gdy słyszymy historię o kąpiących się w nim turystach, to może się wszystkiego. Z drugiej jednak strony podziwianie otaczających go szczytów, ostro wpadających do samego jego skraju jest ucztą dla duszy tak smaczną, że żal z niej ot tak zrezygnować. A wiem co piszę, bo nieraz sam myślałem, że na jakiś czas podaruję sobie powrót do Morskiego Oka, ale później jakaś magnetyczna siła ponownie mnie do niego ściągała. I nigdy tego nie żałowałem. Toteż w gruncie rzeczy, wcale się nie dziwię, że przy Morskim Oku zawsze jest tak tłoczno.

Skoro jesteś na samym spodzie tekstu, to dla mnie jest to wspaniały znak, że zdołałem pobudzić Twoją ciekawość. Będzie dla mnie niezwykłą przyjemnością, jeśli zaserwujesz mi w ramach docenienia wirtualną kawę. Z góry dzięki!

Postaw mi kawę na buycoffee.to