Malaria – dlaczego mimo lekarstw wciąż zabija?
Malaria jest jedną z najbardziej śmiertelnych chorób zakaźnych świata obok takich siewców śmierci jak gruźlica czy wirus HIV. Choć spoglądając na mapę obrazującą występowanie malarii na świecie próżno szukać na niej Polski, to jednak historia pamięta czasy epidemii na naszych ziemiach. Według danych Zakładu Parazytologii Lekarskiej PZH doszło nawet do nawet 13 tys. zachorowań. Ale spokojnie, ostatnie taka epidemia miała miejsce w połowie XX wieku i dziś WHO uznaje Polskę za kraj wolny od malarii. Stało się tak między innymi dzięki szeroko zakrojonym akcjom antymalarycznym i tutaj rodzi się pytanie, skoro Polsce się udało, to dlaczego świat nie może sobie z malarią poradzić? W końcu dysponujemy na nią lekami. Więc o co chodzi?
Jak wielkie śmiertelne żniwo zbiera malaria?
Według opublikowanego przez WHO raportu nt. malarii z grudnia 2022 roku, ostatniego do momentu emisji tego artykułu, malaria pochłonęła w ciągu roku 619 000 ludzkich istnień. To prawie tyle ilu mieszkańców oficjalnie liczy Łódź (665 259). Co istotne, większość z tych zgonów miała miejsce w obszarze Afryki Subsaharyjskiej. Większe wrażenie robi jednak inna liczba – 247 mln. bo tyle osób oficjalnie zachorowało w 2021 roku na malarię. I zerkając raz jeszcze na mapę występowania tej choroby bez trudu zauważymy pewną zależność. Malaria występuje na obszarach tropikalnej i subtropikalnej Azji, Afryki, Ameryki Południowej i Środkowej. Czyli wszędzie tam gdzie jest gorąco i wilgotno. To może wskazywać, że jest jakiś klucz, wedle którego malaria ma określony obszar działania, prawda?
Dlaczego malaria występuje na określonych obszarach?
A i owszem. Główną przyczyną jest jej nieświadomy roznosiciel, czyli komar widliszek, który co ciekawe, występuje również w Polsce. Tak jest, gdy podczas majówki sączysz sobie rześkie piwko, niewykluczone, że w tej samej chwili widliszek sączy sobie z Ciebie krew. Szkopuł tkwi jednak w tym, że sam komar nie jest groźny, groźny jest pasożyt, którego przenosi. Jego nazwa przywołuje skojarzenia raczej z nową serią telewizorów, niż z groźnym pasożytem, bo nazywa się on fachowo Plasmodium. I cóż powstrzymuje owo Plasmodium od tego by siać zamęt np. w Polsce?
Okazuje się, że upalne i wilgotne warunki, które trudno znieść chociażby w Afryce powodują, że Plasmodium jest w stanie przejść tam cały cykl życiowy – od stadium gametocytu do stadium sporozoita. Skwar sprawia, że pasożyt szybciej się rozwija, a w Polsce, nawet latem, jest jeszcze niewystarczająco nieznośnie, by komar dożył czasu, gdy pasożyt, wedle słów coachów stanie się najlepszą wersją siebie, tą zdolną do roznoszenia malarii.
Malaria - jak dochodzi do zarażenia?
Zatrzymajmy się jeszcze na moment na widliszku, żeby powiedzieć sobie, jak tak w ogóle dochodzi do roznoszenia malarii. To naprawdę ciekawa sprawa. Po ukłuciu przez komara zarażonego malarią do krwi dostaje się plasmodium i wraz z krwią wędrują do wątroby. Po 5 do 16 dni pasożyty dzielą się i dojrzewają sobie w wątrobie mnożąc się do dziesiątek tysięcy nowych egzemplarzy. W każdej jednej komórce wątroby. Następnie gdy pasożyty już dojrzeją to zaczynają opuszczać wątrobę i wędrując wraz z krwią zarażają krwinki czerwone. I gdy następnie ukłuje nas kolejny komar, to wówczas i on zaraża się pasożytem, z tym że jemu ten pasożyt krzywdy nie robi. Używa sobie moskita jak tramwaju, dzięki któremu, jadąc na gapę dostaje się na kolejny ludzki przystanek. Co ważne, ten cykl dotyczy wyłącznie samic komarów, bo to one tak dotkliwie nas kąsają. Samce w tym czasie skaczą sobie z kwiatka na kwiatek i zbierają pyłek.
Malaria - symptomy
A czy wiesz, że malaria ma też inną nazwę? Ba! Wiąże się ona z jednym z jej objawów. Ta nazwa to zimnica. Zakażeni malarią odczuwają objawy podobne jak w przypadku grypy, czyli dreszcze, nudności, częste oddawanie moczu, gorączkę czy wymioty. Ale objawy występują falami i w pierwszym etapie, kiedy atakowane są krwinki czerwone, chorym jest zwyczajnie zimno. Tak, dokładnie. Mimo czasem temperatury powietrza rzędu 40C chorzy na malarię czują się jakby zatrzasnęli się z zamrażarce. Dopiero w kolejnych stadiach rozwoju choroby temperatura ciała rośnie. W przypadku zdiagnozowania malarii trzeba jak najszybciej podać leki antymalaryczne, które z ogromną skutecznością doprowadzą do wyzdrowienia. I w tym momencie czas na przywołanie liczby – 619 tys. Dlaczego co roku tyle ludzi umiera na malarię, skoro dysponujemy na nią skutecznymi lekami? Wnioski są wstrząsające.
Jak koncernom farmaceutycznym "zależy" na wyleczeniu malarii?
Jak nie wiadomo o co chodzi, to oczywiście, że chodzi o pieniądze. Przywołajmy pewną historię działań jednego z potentatów farmaceutycznych. W 2007 roku uruchomił akcję Mobilize Against Malaria czyli po prostu „mobilizacja przeciw malarii”. W trakcie kilkuletniego programu w trzech afrykańskich państwach – Kenii, Senegalu i Ghanie, ten rzekomy program filantropijny skupił się na edukacji lekarzy w kwestii szybszego diagnozowania malarii, a farmaceutów z właściwego dawkowania leków i ich dystrybucji. Środki pieniężne poszły pozornie na szczytne cele, na pewno również potrzebne, ale nie obniżono cen leków. Postawiono na kampanie uświadamiające. Pieniądze, które poszły na akcje, zwiększyły podaż na leki, więc tak de facto zadbano o to, żeby pomnożyć zyski koncernów. Istny, marketingowy majstersztyk, a nie żadna filantropia. Państwa i pacjenci nadal musieli ponosić koszty walki z malarią, dla ubogich częstokroć nieosiągalne.
Jak idą pracę nad szczepionką na malarię?
Ale jest też druga strona tego, no bądź co bądź pieniądza, bo koncernom zależy żeby wypracować szczepionkę na malarię i na niej zarobić. I zdaje się, że są tego już bliżej niż dalej. W 2021 do obiegu trafiła pierwsza taka szczepionka, której skuteczność szacuje się na 75%, ale wymaga podania aż trzech dawek i nie zapewnia odporności na całe życie. A niedawno WHO dopuściła do obiegu drugi typ i ma kosztować około 2-4 dolarów za sztukę, a to daje nadzieję zahamowania liczby zachorowań. Szczepionka to jedno, ale eksperci twierdzą, że nie zlikwiduje malarii całkowicie, nie zastąpi moskitier ani środków odstraszających komary. Niemniej idzie ku dobremu.
Czy malarię można wyleczyć całkowicie?
Na koniec jeszcze jedna kwestia związana z jej (wy)leczeniem. Padają głosy, że nie można malarii wyleczyć całkowicie i jest w tym więcej prawdy niż ziarno. Szybkie podanie leków ma na celu pozbycie się z organizmu pasożytów, ale może się zdarzyć, że jeżeli zbagatelizowano leczenie i np. po ustąpieniu objawów zakończono dawkowanie, to pasożyty nadal pozostają w organizmie, tylko są uśpione. Wówczas po latach może nastąpić nawrót choroby, gdy pasożyt znowu zyska na mocy lub układ odpornościowy straci swoją sprężystość. Możemy też pozbyć się malarii, ale zostać z jej skutkami ubocznymi. Wśród tych nietypowych trzeba wymienić nerwicę, koszmary senne czy… problemy z pamięcią. Mózg warto więc gimnastykować, najlepiej przez dobrą lekturę, zachęcam Cię więc do zmierzenia się z kolejnym artykułem, do którego odnośnik znajdziesz, gdy zescrollujesz trochę w dół.
Dotarcie przez Ciebie na sam spód tekstu, to dobry znak dla mnie, że udało mi się zaciekawić Twoją uwagę. Jeśli masz chęć, to będzie dla mnie niezwykłą przyjemnością, jeśli zaserwujesz mi wirtualną kawę. Z góry dzięki!
- https://pl.khanacademy.org/science/health-and-medicine/infectious-diseases/malaria/a/what-is-malaria
- https://epibaza.pzh.gov.pl/story/informacja-o-zachorowaniach-na-malari%C4%99-zimnic%C4%99
- https://www.who.int/campaigns/world-malaria-day/2023/background
- https://www.cdc.gov/malaria/about/biology/#tabs-1-5
- https://www.medparkhospital.com/en-US/disease-and-treatment/malaria
- https://www.pfizer.com/news/press-release/press-release-detail/pfizer_launches_five_year_three_country_initiative_for_malaria_treatment_and_education_mobilize_against_malaria
- https://www.cdc.gov/malaria/about/faqs.html