Gołębie w mieście – szkodniki czy pożyteczne ptaki?

Czy gołębie są pożyteczne? To pytanie od dawna budzi skrajne uczucia. Dla jednych jest to latający szczur, dla innych awiator miejskiego nieba. Znajdą się i tacy, którzy rzucą mu trochę ziarna gdy przycupnie na balkonowej balustradzie, inni z kolei rzucą, ale wprost w niego choćby gumowym kaloszem. Czy zatem bardziej jest miejskim szkodnikiem, roznoszącym choroby, którego odchody niszczą budynki i zabytki? A może przeciwnie, bliższa mu laurka pożytecznego ptaka, który oczyszcza przestrzeń miejską z porozrzucanych odpadków? Zastanowimy się też, co takiego sprawiło, że ich sylwetki tak licznie wkomponowały się ptasi pejzaż miasta.

Skąd tyle gołębi w mieście?

Zanim poddamy ocenie czy gołębie są pożyteczne, spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie, co takiego jest w gołębiu, że potrafimy jednocześnie zostawiać na parapecie słoninę dla sikorki, wzdychać do wróbelka, ale już na gołębia prychamy z odrazą? Zacznijmy od tego, że odpowiedzią może być ich liczebność – gołębie przez pewną cechę, o której za moment, sprawiły że stały się dla ludzi udręką. A jak któregoś zwierza w naszym otoczeniu jest za dużo, to my ludzie, musimy to kontrolować. To zgrany refren, prawda? Czy chodzi o szczury, czy wiewiórki, czy bobry, czy jelenie, czy inne gatunki zwierząt, to jeżeli jest ich dużo, to powinno być mniej.

A gołębi jest dużo, bo je głowa raczej boleć nie zwykła, toteż rozmnażają się bez okresów godowych, czyli przez okrągły rok. Gołębia para może nawet czterokrotnie w ciągu roku powiększać swoją rodzinę i wówczas samiczka składa najczęściej dwa jajka. A jako że gołębie miejskie żyją średnio 6 lat, płodność osiągając już w 7 miesiącu życia, to trochę pociech zdążą wypuścić w świat. I ot wyjaśnienie, skąd tyle gołębi wokół nas.

Jednego Nicolas Cage może gołębiom pozazdrościć – stałości w związku. Ten amerykański aktor aż pięciokrotnie składał przysięgę małżeńską, podczas gdy gołębie łączą się w pary na całe życie. Są przy tym dobrymi rodzicami wychowując swoje pociechy do osiągnięcia przez nie gołębiej dojrzałości i karmiąc je tzw. ptasim mleczkiem, czyli specjalną wydzieliną wola, bardzo bogatą w składniki odżywcze. Co ciekawe zdolność do wytwarzania tego pokarmu posiada zarówno samica jak i samiec gołębia. W świecie ptaków to swoisty ewenement, bo w ten sposób swoje młode karmią jeszcze tylko flamingi.

Ośmiodniowe pisklę gołębia. Fot: Purpura Allergica, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons

Gołębie, a roznoszenie chorób

No dobrze, czas opuścić ten miłosny grajdołek i zająć się osądem. Czy gołębie są pożyteczne czy jednak są szkodnikami? Spór ten zacznijmy od przyjrzenia się liście zarzutów. Zacznijmy od tego, że gołąb uważany jest za roznosiciela chorób. I trudno temu zaprzeczyć. W jego kale wykryto chociażby bakterię Chlamydia Psittaci, uznawaną za groźniejszą nawet od Salmonelli. Tą chlamydią można zarazić się drogą kropelkową, przez wdychanie pyłu zawierającego drobiny wysuszonego gołębiego kału. A to już prosta droga to zachorowania na ornitozę, która jest o tyle niebezpieczna, że jej objawy przez długi czas przypominają zwykłą grypę.

Innym zagrożeniem pochodzenia gołębiego jest obrzeżek gołębień, który miły jest tylko z nazwy, bo w rzeczywistości jest gatunkiem kleszcza toteż roznosi choroby typowe dla kleszcza, takie jak kleszczowe zapalenie mózgu czy boreliozę. Niektórzy mogą go kojarzyć ze sprawy z 2017 roku, kiedy to szczególnie zalazł za skórę poznańskim policjantom, którzy zostali przez niego pokąsani w liczbie aż 27, co czasowo sparaliżowało działanie komisariatu.

Ten przykład, choć swego czasu głośny nie powinien nam jednak nie pozwolić spojrzeć na sprawę z dystansu. Chorób dookoła nas czai się mnóstwo, najczęściej jednak zarażamy się nimi od innych ludzi, a nie od gołębi. Ba! Wszystkie zwierzęta przenoszą choroby, nawet te domowe. Choćby tak kochane przez nas psy czy koty, które mogą nas zarazić np. wścieklizną czy bąblowicą. Gołębie nie są większym zagrożeniem dla naszego zdrowia niż chociażby cukrzyca. A mimo tego trudno wyobrazić sobie moment w przyszłości, gdy napoje słodzone zostają całkowicie wycofane ze sprzedaży. Co nie oznacza oczywiście, że powinniśmy zlekceważyć sytuacje, gdy gołębie zorganizują sobie na naszym balkonie dyskretny wychodek.

Czy gołębie odchody niszczą zabytki?

Drugi najczęściej wymieniany zarzut przez antagonistów gołębi dotyczy negatywnego wpływu ptasich odchodów na zabytki. Badania wykazały, że szczególnie łatwo degradują się budynki zbudowane z wapienia lub piaskowca wapiennego. Ludzka ciekawość nie zna granic toteż znaleźli naukowcy, którzy przyjrzeli się ptasim ekskrementom i okazało się, że to nie sam ptasi kał uszkadza zabytki, ale zawarte w nim grzyby. Tak czy owak, grzyb nie znalazłby się fasadzie budynku, gdyby gołąb nie zorganizował sobie tam miejsca na dyskretne przycupnięcie.

Dewastacja idzie więc na konto gołębia, ale już koszty czyszczenia z kieszeni podatników. Temat znają chociażby londyńczycy, podam przykład placu Trafalgar Square, gdzie od gołębi jest aż gęsto. Koszty które rokrocznie ponosił miejski ratusz na czyszczenie np. Kolumny Nelsona, która dla gołębia jest pewnie tym, czym dla muzułmanina Mekka, były tak spore że postanowiono spróbować je przepędzić. Efekt był jednak tylko chwilowy, bo okazało się, że populacje dzikich gołębi w Londynie są prawie całkowicie kontrolowane przez dostępność pożywienia, gdyby więc gołębie na Trafalgar Square zostały poddane ubojowi lub… grzecznie wyproszone, tak powstała nisza zostałaby natychmiast wypełniona przez inne gołębie z okolicznych obszarów.

Gołębie na Trafalgar Square są zawsze. Fot: Alby, CC BY NC ND 2.0, geograph.org.uk

A co z pozytywami? Czy gołębie w mieście są pożyteczne?

No właśnie. W końcu muszą być jakieś pozytywy, prawda? Kto by to widział, żeby gołąb w mieście żył sobie ot tak nic nie dając ludziom, prawda? Jego bodaj największą zaletą jest to, że jest rozwiązaniem na jedną z ludzkich przywar, mianowicie jesteśmy bałaganiarzami. Jak wiemy, wszędzie zostawiamy resztki, kupujemy więcej jedzenia niż jesteśmy w stanie skonsumować, więc nadwyżka trafia na śmietnik, a to woda na gołębi młyn. Tenże głodomór wszystko wyczyści do cna, bo nie należy do malkontentów. Zresztą przeprowadzka do miasta zmodyfikowała gołębią dietę, gatunki hodowlane żywią się głównie ziarnami, owocami i warzywami, z kolei ptasie mieszczuchy przestawiły się na pieczywo, a nawet mięso.

Podsumowując osąd czy gołębie są pożyteczne jest jak widać niejednoznaczny – w zasadzie żadne z nich szkodniki, a jeżeli nie potrzebujemy już korzystać z gołębiej poczty, to i niewiele niesie pożytku. Ot tak, można sobie go poobserwować. Żył nawet kiedyś taki gość, który długo obserwował gołębie, a potem zaczął je nawet sztucznie parować. Nazywał się Karol Darwin i sam po latach przyznał, że to właśnie gołębie stanowiły zaczątek do opracowywania jego Teorii Ewolucji. Tak czy owak wychodzi na to, że jednak gołąb się do czegoś ludzkości przydał, prawda?

Dotarcie przez Ciebie na sam spód tekstu, to dobry znak dla mnie, że udało mi się zaciekawić Twoją uwagę. Jeśli masz chęć, to będzie dla mnie niezwykłą przyjemnością, jeśli zaserwujesz mi wirtualną kawę. Z góry dzięki!

Postaw mi kawę na buycoffee.to