Dlaczego zimowy niedobór światła wysysa z nas energię?

Zima. Gdy jej nie ma, to kojarzy nam się jako piękny czas lepienia bałwana, pełen puszystego śniegu czy grzanego wina. Ale gdy już nadejdzie to zostaje… picie wina. I zanim na dobre zima się rozhula, to już gdzieniegdzie słychać głosy, by odeszła. I to najlepiej jak najszybciej. Jednym z powodów jest to, że doskwiera nam wtedy zimowy niedobór światła. I w rzeczy samej ubytek słońca ma wyraźny wpływ na to, jak nam się żyje zimą. Badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Southampton wykazały, że aż 90% ludzi doświadcza zmian w nastrojach, energii i śnie gdy za oknem hula ciemność. Sprawdźmy więc dlaczego tak się dzieje i co możemy zrobić żeby wlać zimą w nasze życia trochę blasku?

Jak Tokio światłem walczy z samobójstwami?

Niektórzy zimowy niedobór światła uzupełniają wyjeżdżając na styczniowe wakacje by być bliżej równika. Na szczęście są również inne sposoby by trochę się naświetlić. Może nie zawsze skuteczniejsze, ale na tyle ciekawe, że warto poświęcić im kilka chwil. I tak np. w tokijskim metrze zainstalowano promienniki niebieskiego światła na peronach. Japończycy nie tyle chcieli, co musieli zareagować, bo Tokio jak i cała Japonia boryka się z problemem licznych samobójstw. A metro bądź co bądź stwarza możliwości, by wybrać się w podróż na tamten świat. Efekty? Są namacalne. Artykuł badawczy opublikowany w Journal of Affective Disorder z 2013 r., czyli cztery lata po zainstalowaniu pierwszych lamp, wykazał, że liczba samobójstw na stacjach z niebieskim światłem spadła o 84%. Toteż jak widać, czasem niewielkie działania przynoszą wielkie efekty.

Promiennik światła w tokijskim metrze sposobem na zimowy niedobór światła
W tokijskim metrze zainstalowano promienniki emitujące niebieskie światło. To jeden ze sposobów na to by przewalczyć zimowy niedobór światła. Fot: ykanazawa1999, Flickr

Fińskie słuchawki leczące światłem

Fototerapię czyli leczenie światłem wykorzystał również producent specjalnych słuchawek z Finlandii. Tak, dobrze czytasz, chodzi o słuchawki. Dzieje się tak dlatego, że droga od ucha do mózgu nie tylko nie jest daleka, ale też kości czaszki w miejscu przejścia kanału usznego są najcieńsze. Nie dziwota więc, że to Finowie zabrali się za opatentowanie takiego urządzenia. W końcu mimo, że przez pół roku mają tam dzień polarny i mogą do woli zażywać kąpieli słonecznych, to jednak po dniu następuje noc. Stąd jakoś trzeba się wspomagać podczas tak długiego okresu życia w ciemnościach.

Dlaczego zimą jesteśmy bardziej zmęczeni?

No dobra, to wiemy już że w ostateczności możemy ratować się fińskimi słuchawkami, ale dlaczego tak w ogóle zimowy niedobór światła tak negatywnie na nas wpływa? Dzieje się tak dlatego, że człowiek jest jednym, wielkim workiem hormonów, stąd mniejsze dawki światła zimą powodują wyraźne mieszanie naszego hormonalnego koktajlu. Dłuższy okres ciemności zmienia nasz rytm dobowy. Zastanówmy się nad tym. Twój cykl snu i czuwania jest w dużym stopniu regulowany przez liczbę godzin ciemności w danym dniu. Jeżeli więc jest ciemno, to organizm uznaje, że pora spać i zaczyna produkować hormon snu czyli melatoninę. Stąd częściej czujemy się ospali i zmęczeni. Za taki stan odpowiedzialna jest szyszynka.

Szyszynka to taki mały orzeszek w naszym mózgu, który wytwarza melatoninę i co ciekawe, u ryb, gadów i płazów światło dociera do szyszynki przez czaszkę częściowo przepuszczającą światło. Ale u ludzi jest inaczej i by naświetlić szyszynkę musimy wpuścić światło przez siatkówkę oka.

Zimowy niedobór światła najbardziej odczuwa szyszynka, którą mamy pod literą H na tej pięknej rycinie przedstawiającej struktury mózgu. Fot: CC BY 4.0 , via Wikimedia Commons

Dlaczego zimowy niedobór światła odbiera nam humor?

Kto jednak odczuwa zimowego bluesa ten wie, że wzmożona senność to jedno, ale obniżony nastrój to zupełnie inna sprawa. Ba! Przecież jak się człowiek wyśpi, to od razu jest mu lepiej, więc o co chodzi? Więcej śpimy, a mimo wszystko chodzimy bardziej zgężali? Jak to tak? Okazuje się, że melatonina to nie jedyny hormon, którego poziom zimą nie jest na optymalnym poziomie, bo swoje trzy grosze wtrąca jeszcze serotonina radośnie nazywana hormonem szczęścia. Sprawie przyjrzeli się kanadyjscy naukowcy, którzy wzięli pod lupę grupę zdrowych osób, którym zrobiono tomografię mózgu. Naukowców interesowała obecność w mózgu badanych pewnego białka – transportera serotoniny, takiego specjalnego neuroprzekaźnika kontrolującego nasz nastrój. Badania powtarzano w trakcie wszystkich czterech pór roku, by w ten sposób sprawdzić, jak kształtują się różnicę w różnych momentach roku.

Jak w Norwegii radzą sobie z brakiem światła?

I co się okazało? Ano, że zdolność transportera do wiązania serotoniny jest zdecydowanie wyższa w całym mózgu jesienią i zimą, niż wiosną i latem. A im skuteczniej to białko wiązało serotoninę, tym bardziej obniżony był nastrój badanych. A stąd już prosta droga do wniosku, że mniejsza ilość światła, która dla zimniejszych pór roku jest naturalna, wpływa na gorsze samopoczucie, większe zmęczenie i wzmożoną senność. Tym większe współczucie można czuć do mieszkańców północnych krańców Ziemi, którzy muszą borykać się z nocą polarną. Mieszkańcy norweskiego Tromsø co roku 21 stycznia gromadzą się na wszystkich dostępnych punktach widokowych, by podziwiać pierwsze promienie słońca od dwóch miesięcy. I jedzą wtedy pączki. Nawet nadali im specjalną nazwę – solboller, czyli słoneczne pączki.

Zimowy niedobór światła dla mieszkańców norweskiego Tromso jest chlebem powszednim przez pół roku. Ale jakąś nagrodą jest z pewnością możliwość podziwiania zorzy polarnej. Fot: Gunnar Hildonen, Flickr

Jak zimowy niedobór światła sprawia, że częściej podjadamy?

Senność, zmęczenie i brak czystej, letniej radochy, to niestety nie wszystko. Zima ma to do siebie, że z większym łakomstwem patrzymy na to, co nie do końca zdrowe. Niższy poziom serotoniny powoduje, że organizm szuka sposobów, by jakoś sobie radość wyrównać. I stąd cichutko szepce nam do ucha, byśmy skoczyli do lodóweczki po kostkę czekolady. A to po to, by choć na chwilę poprawić sobie nastrój. Jednak tak jak szybko przemija smak słodyczy w ustach, tak i w mgnieniu oka spada sztucznie napompowany balonik radości. Można oczywiście sięgnąć po kolejną kostkę, lecz następne sztuki działają już trochę słabiej, ale za to świetnie odkładają się w pasie. A niestety jakoś tak ten świat jest dziwnie skonstruowany, że nie sięgamy po marchewkę czy seler naciowy tylko po proste, tuczące kalorie. Idąc tą ścieżką, niewykluczone że we wiosnę wejdziemy nie ze zdrową, rześką sylwetką tylko z paroma nadmiarowymi kilogramami do zrzucenia.

Sposoby na zimową depresję

To co robić, żeby nie musieć przeprowadzać się do tokijskiego metra? Czasem najprostsze rozwiązania są najprostsze. Przede wszystkim trzeba korzystać jak tylko się da z dostępnego światła słonecznego. Już 30 minut spaceru powinno sporo pomóc. Doktor Aarohee Desai-Gupta, psychiatra z The Royal College of Psychiatrists z Enfield w Wielkiej Brytanii, twierdzi, że światło słoneczne jest kluczem do dobrego nastroju. Warto również postawić na aktywność fizyczną, bo ona również podnosi poziom serotoniny. Pragnę zauważyć, że jeden pomysł z drugim da się połączyć. Pomocną rękę mogą dać też suplementy diety takie jak witaminy B12, D oraz żelazo.

Na koniec warto wspomnieć jeszcze o tym, jak z niedoborem światła radzą sobie Skandynawowie. Poza jedzeniem pączków oczywiście. W końcu kto jak kto, ale to oni są szczególnie narażeni na brak słońca. Pomimo tego Skandynawia zajmuje czołowe lokaty wśród najszczęśliwszych miejsc do życia na świecie w badaniach przeprowadzonych przez magazyn Forbes w 2023 roku. Co prawda wśród przyczyn wymienia się tu głównie silny system opieki społecznej, ale mieszkańcy krajów nordyckich pewnie nie bagatelizują wpływu również innego czynnika. Chodzi o norweski Koselig, duńskie Hygge czy szwedzki Mys. 

Te trzy niewiele niemówiące wyrazy nie są imionami uszatych trolli tylko narodowymi odmianami kultury przytulności, cieszenia się z małych rzeczy, kontaktu z naturą czy siedzenia pod kocem w otoczeniu licznych świeczek. Ale co ważne – koniecznie w towarzystwie! W towarzystwie siła, w końcu jeśli wszystkim jest nie najlepiej, to razem łatwiej radzi sobie z zimową chandrą. Brzmi głupio? Jeśli coś jest głupie, a działa, to znaczy, że nie jest głupie. A przynajmniej warto spróbować, żeby rzucić na sprawę… trochę więcej światła.

Dotarcie przez Ciebie na sam spód tekstu, to dobry znak dla mnie, że udało mi się zaciekawić Twoją uwagę. Jeśli masz chęć, to będzie dla mnie niezwykłą przyjemnością, jeśli zaserwujesz mi wirtualną kawę. Z góry dzięki!

Postaw mi kawę na buycoffee.to