Co daje łąka kwietna w mieście?

W zasadzie co roku, gdy zima staje się wspomnieniem i wchodzimy w pełnie lata, to zaczyna się przypominanie o tym, że mamy w Polsce suszę. I tak samo będzie w tym roku. Oraz w kolejnym. I w jeszcze kolejnym na pewno również. I wcale nie jest tak, że prężnie działa jakieś lobby na rzecz popularyzacji suszy, tylko ona co roku po prostu występuje. Dzieje się tak choćby dlatego, że działania związane z przeciwdziałaniem suszom bez wątpienia nie są wystarczające. „Panie, a skąd na to wziąć pieniądze? To musiałoby być tanie i skuteczne, to się tak nie da!” Przeciwnie, jest jeden taki sposób. Mowa tu o zakładaniu łąk w mieście. Oczywiście nawet gdyby łąkę wcisnąć w każdym wolny skrawek Polski, to i tak problem niedoboru wodnego nie rozwiąże się. Myślę, że rolnicy nadal będą bić na alarm, że jest sucho i truskawka będzie droga. Lecz pomimo tego każda dodatkowa łąka kwietna w mieście działa zrobi dużą różnicę. Jaką? Już wyjaśniam.

Łąki kwietne, a susze w Polsce

Co ciekawe, łąka kwietna sprawdza się nie tylko w zatrzymywaniu wody w środowisku (czyli de facto nie pozwala suszy się zadziać), ale również świetnie działa przeciw powodziom. Momencik, czy aby susza i powódź nie są swoimi przeciwieństwami? Wydaje się, że to nielogiczne, by coś działało na przeciwstawne kataklizmy. No cóż, Brzęczkowi też wydawało się, że pojedzie na Euro. A tymczasem zakładanie łąk kwietnych pomaga zatrzymać wodę w miejscu, gdzie ta woda spadła. W ten sposób łąka spowalnia parowanie wody (czyli działa przeciw suszom). Ponadto zatrzymując wodę sprawia, że ta wolniej spływa dalej (czyli przeciwdziała powodziom). Voilà! Mamy nawet fachowe określenie na taki proces i jest nim mała retencja. A dlaczego uwzględnianie retencji w planowaniu układu miasta jest tak ważne?

By przekonać nas, że sytuacja jest poważna niech przemówią dane. Zgodnie z przeprowadzonymi analizami, aż 55,64% naszego kraju jest w zasięgu silnego stopnia zagrożenia występowaniem suszy. Najgorzej sytuacja przedstawia się w Wielkopolsce i na Kujawach. Jeśli więc pochodzisz z tych regionów, to radzę pędzić szybko do sklepu po mieszankę nasion i wysiać własną łąkę, choćby na balkonie.

"miejska Betonoza" vs zatrzymywanie wody

Porównajmy teraz sytuację dwóch miast, które stosują odmienną politykę rozwoju przestrzeni publicznej. W pierwszym mieście głównym nurtem jest betonoza. Czyli gdzie tylko się da, tam wylewany jest beton. Znamy te sytuacje prawda? Rok w rok słyszymy o skończonym remoncie jakiegoś rynku w małej miejscowości, gdzie miejsca i tak nielicznych drzew, zastąpiła kostka brukowa i parking. Z kolei w drugiej hipotetycznej miejscowości lokalne władze postawiły na łąki kwietne.

Teraz wyobraźmy sobie sytuację, że w obu miejscowościach zaczyna padać ulewny deszcz. W mieście z łąkami, woda zatrzymuje się w glebie oraz zostaje zaabsorbowana przez porastające ją rośliny. Jeżeli potem przez kilka dni deszczu nie uraczymy, to z łąki woda będzie stopniowo odparowywać do powietrza. Jej działanie można porównać do takiego wielkiego klimatyzatora. Ponadto wilgoć będzie się też przefiltrowywać przez glebę i zasilać wody gruntowe. Wpłynie to korzystnie na lokalny bilans wodny. Co istotne jej odpływ będzie przebiegał w sposób rozłożony w czasie (czyli wypisz wymaluj – retencja).

Kutno ma zabetonowany rynek. Łąka kwietna byłaby tu zdecydowanym upiększeniem.
Prezydent Kutna wychwala "zrewitalizowany" rynek. Fot: Telewizja Kutno/youtube.com

A jak sytuacja przedstawia się w mieście z betonu? Tam sprawy dzieją się szybko, cały opad błyskawicznie zlewany jest do studzienek kanalizacyjnych i następnie zasila wody rzek. Do tego, że w takich miastach jest goręcej, nie trzeba nikogo przekonywać, to oczywiste. Ale jeżeli ulewne deszcze będą się lać z nieba przez kilka dni, to miejska kanalizacja stanie się nie wydolna, bo nie będzie w stanie pozbyć się nadmiaru wody. W efekcie mieszkańcy mogą doświadczać lokalnych podtopień, bo woda po prostu nie może w nic wsiąknąć.

A jeżeli na pewnym obszarze mamy do czynienia z kilkoma takimi betonowymi miastami, to wówczas gdy wody spłyną do rzeki, ta może nie być na tyle wydajna by przetransportować nadmiar wody aż do morza bez wylewki. Czy teraz rozumiesz, dlaczego łąka w mieście jest sposobem zarówno na suszę jak i na powódź?

Łąka kwietna zamiast trawnika

Od jakiegoś czasu coraz odważniej poczyna sobie w Polsce trend zastępowania trawników właśnie łąkami kwietnymi. Wśród najczęściej wymienianych zalet warto wspomnieć, że prócz tego, że lepiej zatrzymuje wodę, to jeszcze w zasadzie nie wymaga dodatkowego podlewania, gdyż korzenie roślin łąkowych potrafią być 25 razy dłuższe niż korzenie traw, stąd są w stanie wyciągnąć wodę z głębszych rejonów podłoża. Dodatkowo korzysta na tym budżet miasta, gdyż rekomenduje się by łąka kwietną kosić 1-2 w roku. Idąc dalej tym tropem, rzadsze koszenie to mniej spalin wydobywających się z kosiarki i rzadszy hałas. Nie trzeba też nawozić jej specjalnymi nawozami, nie trzeba jej zbytnio pielęgnować no i też mają fajniejsze nazwy. Począwszy na bajkowo brzmiących bodziszku łąkowym i niezapominajce błotnej, przez pachnącą Wielkanocą rzeżuchę łąkową, aż po groźnych w brzmieniu rdesta czy żywokosta lekarskiego.

Łąka kwietna bez żywokosta? Szkoda by było.
Żywokost tłumaczy się dosłownie na "chroni kości" i w istocie działa pozytywnie na układ kostny. Fot: Joanna Boisse, CC BY-SA 4.0

Jakie jeszcze są zalety łąk kwietnych w mieści?

W jaki jeszcze sposób korzystasz z obecności łąki kwietnej w mieście? Dzięki niej lepiej się oddycha – lepiej, bo rośliny ją tworzące pochłaniają smog. Wyobraźcie sobie, że łąka powstała z odpowiednio dobranych roślin może spowodować, że tylko 1m² jest w stanie wchłonąć od 5 do 11g pyłów zawieszonych czyli tych pyłów, które tworzą smog. Z taką ilością radzi sobie 5 letnie drzewo, a jako, że w pasach przydrogowych sadzenia drzew się często unika, łąka kwietna może być ciekawą alternatywą. Nie wspominając już chociażby o tak licznych w miastach torowiskach, których z powodzeniem mogłaby być częścią.

Mało zalet? No to dołóżmy do tego jeszcze choćby to, że łąka kwietna w mieście służy wielu gatunkom zwierząt, czy to owadom, czy gadom, płazom, ssakom czy ptakom. W zasadzie tylko ryby mogą być niepocieszone. Tylko że nie mają głosu. Jak na dłoni widać, że zestaw korzyści łąki kwietnej w mieście jest niezwykle szeroki, a gdyby tak gdzieś na takiej łące jeszcze dodatkowo rosło drzewo? Czy wówczas mieszkańcy miast by na tym korzystali? Niezwykłych czasów dożyliśmy, gdy ławeczka w cieniu drzewa z rosnącą wokół trawą i kwiatami, nie tylko jest fajnym miejscem do relaksowania się, ale jest też rozwiązaniem pewnej grupy miejskich problemów. „O tempora, o mores!”

Skoro jesteś na samym spodzie tekstu, to dla mnie jest to wspaniały znak, że zdołałem pobudzić Twoją ciekawość. Będzie dla mnie niezwykłą przyjemnością, jeśli zaserwujesz mi w ramach docenienia wirtualną kawę. Z góry dzięki!

Postaw mi kawę na buycoffee.to